Podczas poszukiwania kolejnych perełek w nowo odkrytym lumpeksie na ul. Kościuszki zastanawiał mnie fenomen tych stert pomiętych, znoszonych już ubrań.
No właśnie, więc odzież używana, czy vintage ? Nastała moda na modę, używaną oczywiście. Nie jeden raz zdarzyło mi się licytować z koleżankami, która z nas zapłaciła mniej za co. Bo chyba na tym to polega. Używane = tanie. Wygląda jednak na to, że czasy koszuli za złotówkę czy swetra za cztery odejdą w niepamięć.
Ciuchy właściwie te same, metki tym bardziej. Zmienia się tylko nazwa, z "używana" na "vintage", sklepu lumpeksem też już nie nazwiemy. No i nie ma co kryć, cena zdecydowanie inna. Bo za koszulę vintage złotówki już nie zapłacimy. Zachód już się przyzwyczaił, jeśli vintage, znaczy dwa razy droższe niż w sklepie "normalnym", sieciowym.
Nawet świat high fashion dojrzał tu swoje miejsce. Kate Moss - perfumy o tej śpiewnej nazwie. American Apparel - odrębna kolekcja pod tym tytułem. Nawet Marc Jacobs i Prada poszli z tym nurtem.
O co właściwie chodzi ?
W zasadzie, o powrót trendów. Okulary w babcinym stylu, swetry ze śmiesznymi, dziwnymi wzorami.
W gruncie rzeczy - o zabawę. Bo czyż to nie wielka frajda łączyć to, co ultrastare z tym, co supernowe ?
Oczywiście że wielka, dlatego z tą starą nowością tak szybko się nie pożegnamy. I całe szczęście.
Tylko żeby po kieszeni tak nie dawało ...
P.S. Ja znalazłam swój "vintage" - kapelusz z piórkiem (choć cena wskazuje bardziej na to, że jest używany)
Lots of love.
super blog, na poziomie. jak malo ktory o takiej tematyce. tak trzymaj, bede cie odwiedzac:)
OdpowiedzUsuńDziekuję. Dam z siebie wszystko.
OdpowiedzUsuńTen żółty sweterek jest świetny!
OdpowiedzUsuń